Niezwykle interesującą propozycją dla każdego miłośnika średniowiecza niewątpliwie może być gra KingsAge, która cieszy się w chwili obecnej szerokim gronem miłośników. Gracz wciela się tutaj w króla średniowiecznego państwa, zaś jego najważniejszym zadaniem jest osiągnięcie jak największego poziomu rozwoju. Nie jest to jednak prosta rzecz, gdyż w grze spotkamy się z niezwykle zaawansowanymi kwestiami ekonomicznymi oraz wojennymi, zatem musimy zatroszczyć się w tym celu o bardzo wiele rozmaitych spraw.
Czyste, lazurowe niebo. Orzeźwiające, ozięble powietrze. Wiatr: prężny, czasem niosący inspirujące, elektryzujące ochłodzenie, równie nieraz gnający, gorący halny. Kręte, małe jaskinie, naświetlane wyłącznie niedużymi lampkami, karkołomne jak mitologiczne labirynty, ciche, chmurne, wyczekujące na nieuważnych turystów. Szerokie, jasne doliny, trasy wyłożone kamieniami, bystre, przejrzyste potoki o wodzie lodowatej jak lód. Duże hale, porośnięte energicznie zieloną trawą, pośród której nieśmiało kryją się drobne kwiaty w obawie przed stadami pasionych owiec. Małe, jakby skarlałe sosny, wyrastające wśród najtwardszych skał gęstym, ciemnozielonym szpalerem chroniące swych tajemnych chaszczy. I w końcu szczyty, granie oraz turnie: dostojne, budzące strach samym swym bezlikiem masywy, ostre, poszarpane linie przełęczy, przerażająco ciche oraz niepokojąco sielankowe gołoborza. Czasem zamarła na skałach, jakoby obserwująca krajobrazy, kozica. Oto Tatry, krajowe góry: piękne, groźne, tajemnicze, mimo przecinających je setek szlaków. I pytanie: jak można ich nie ubóstwiać?
Niezwykle interesującą propozycją dla każdego miłośnika średniowiecza niewątpliwie może być gra KingsAge, która cieszy się w chwili obecnej szerokim gronem miłośników. Gracz wciela się tutaj w króla średniowiecznego państwa, zaś jego najważniejszym zadaniem jest osiągnięcie jak największego poziomu rozwoju. Nie jest to jednak prosta rzecz, gdyż w grze spotkamy się z niezwykle zaawansowanymi kwestiami ekonomicznymi oraz wojennymi, zatem musimy zatroszczyć się w tym celu o bardzo wiele rozmaitych spraw.
Czyste, lazurowe niebo. Orzeźwiające, ozięble powietrze. Wiatr: prężny, czasem niosący inspirujące, elektryzujące ochłodzenie, równie nieraz gnający, gorący halny. Kręte, małe jaskinie, naświetlane wyłącznie niedużymi lampkami, karkołomne jak mitologiczne labirynty, ciche, chmurne, wyczekujące na nieuważnych turystów. Szerokie, jasne doliny, trasy wyłożone kamieniami, bystre, przejrzyste potoki o wodzie lodowatej jak lód. Duże hale, porośnięte energicznie zieloną trawą, pośród której nieśmiało kryją się drobne kwiaty w obawie przed stadami pasionych owiec. Małe, jakby skarlałe sosny, wyrastające wśród najtwardszych skał gęstym, ciemnozielonym szpalerem chroniące swych tajemnych chaszczy. I w końcu szczyty, granie oraz turnie: dostojne, budzące strach samym swym bezlikiem masywy, ostre, poszarpane linie przełęczy, przerażająco ciche oraz niepokojąco sielankowe gołoborza. Czasem zamarła na skałach, jakoby obserwująca krajobrazy, kozica. Oto Tatry, krajowe góry: piękne, groźne, tajemnicze, mimo przecinających je setek szlaków. I pytanie: jak można ich nie ubóstwiać?